środa, 30 września 2009

QAF 02x14


 
 
 

wtorek, 29 września 2009

QAF 02x13


 
 
 

QAF 02x12


 
 
 
 
 
 

sobota, 26 września 2009

QAF 02x11


 
 

wtorek, 22 września 2009

QAF 02x10


 
 

piątek, 18 września 2009

QAF 02x09

 
  
  
 

wtorek, 15 września 2009

QAF 02x08

QAF 02x07

sobota, 12 września 2009

QAF 02x06

środa, 9 września 2009

QAF 02x05

wtorek, 8 września 2009

QAF 02x04

poniedziałek, 7 września 2009

Pokrętna logika Tomasza Wiścickiego


Krytyka Polityczna, 24.08.2009

„Rzeczpospolita” ma jakąś dziwną ambicję, żeby w debacie na temat depenalizacji narkotyków publikować - jako autorytatywne - głosy ludzi, którzy nie mają zielonego pojęcia o uzależnieniu. Najpierw byli to katoliccy publicyści Bazak i Matyszkowicz, teraz wypowiedział się Tomasz Wiścicki, w tekście „Pokrętna logika oswajania narkotyków”.

Wiścicki pod swoim artykułem podpisany jest jako „publicysta, redaktor miesięcznika Więź”. Czyli kolejny katolicki publicysta. Nie terapeuta, lekarz, psychiatra, psycholog, streetworker czy leczący się uzależniony. Najwyraźniej dla „Rzepy” każdy, kto umie pisać i wzdycha do papieża, jest już siłą rzeczy gotowym ekspertem od wszystkiego.

Na jakie swoje doświadczenia w kwestii narkomanii powołuje się Wiścicki? „Do dziś pamiętam, jak w autobusie zobaczyłem długowłosego, zaniedbanego młodego człowieka ze strzykawką w kieszeni koszuli. Widok był wstrząsający – narkoman był uosobieniem powolnej autodestrukcji.” I tyle. Żadnego innego uwierzytelnienia nasz znawca nie przedstawia.

Co pisze Wiścicki, z wyżyn swojej eksperckiej mądrości? Dajmy małą próbkę, żebyśmy od razu wiedzieli, z kim mamy do czynienia. „Narkotyki różnią się od tak chętnie zestawianego z nimi alkoholu. Jedynym celem zażywania narkotyków jest manipulowanie świadomością. Alkohol pije się także ze względu na jego smak”. Nieważne, że alkohol - jak kilka lat temu ogłosili francuscy naukowcy, robiąc przy tym spory hałas - ma największy potencjał stymulacji rozwoju choroby u osoby uzależnionej (obok heroiny). Nieważne, że naukowcy i terapeuci zajmujący się uzależnieniem uznają alkohol za jeden z najbardziej rozpowszechnionych narkotyków. Nieważne, że ruch Anonimowych Narkomanów uznaje alkohol za narkotyk i za śmiertelne niebezpieczeństwo dla każdego narkomana. Ważne jest to, że pan Wiścicki lubi sobie wypić kieliszek czerwonego winka do obiadu. I to jest to, co on wie na temat alkoholu i uzależnień!

Proszę: „Jedynym celem zażywania narkotyków jest manipulowanie świadomością. Oczywiście duża część pijących czyni to w tym samym celu – dla nabrania odwagi, wesołej zabawy, zapomnienia o smutkach albo – co najtrudniej zrozumieć – upicia się do nieprzytomności. Jednak możliwe i często praktykowane jest także picie alkoholu w niewielkich ilościach. Ktoś wypijający kieliszek wina do kolacji albo kufel piwa podczas towarzyskiej rozmowy nie chce zmienić sobie świadomości i jej nie zmienia, nawet jeśli nie może potem prowadzić samochodu”.

Aha. Czyli zdaniem Wiścickiego za uzależnienie odpowiadają te złe narkotyki. One już są tak zrobione, że jak ktoś weźmie, to zacznie ich nadużywać. A alkohol - nie, on wcale nie jest taki.

Jakby nie było wokół nas milionów alkoholików…

Myślenie Wiścickiego doskonale obrazuje popularne przesądy na temat narkotyków. Uzależnienie jest albo winą „tego złego uzależnionego”, albo „tej złej substancji”. To substancja, to narkotyki, to te tajemnicze proszeczki są złe, „uzależniają”, „wciągają”, „wywołują uzależnienie”. Jak ktoś bierze, to „wciąga się coraz bardziej”. No a co z alkoholem? Nie, alkohol nie jest tajemniczym proszeczkiem, nie jest zły, jest smaczny. A jeśli ktoś jest uzależniony do alkoholu? No to już na pewno jego wina: jeśli się „uzależnił”, to znaczy, że musiał jakoś niedobrze pić ten wspaniały, nieuzależniający alkohol!

Idąc dalej, Wiścicki roztacza przed nami wnętrze swojej głowy, składające się z najbardziej absurdalnych i szkodliwych przesądów na temat narkomanii. Na przykład: „Do niedawna doświadczenie ich /narkotyków/ zażywania nie było powszechne. W pierwszej połowie ubiegłego wieku w cywilizacji zachodniej zażywali je członkowie kręgów artystycznych, show-biznesu, „złota młodzież” – zamożna i zaniedbana wychowawczo, subkultury, część środowisk przestępczych. Grupy te miały jedną wspólnę cechę: stanowiły znaczną mniejszość społeczeństwa. Zdecydowana większość z narkotykami nie miała nic wspólnego. Radykalną zmianę wniosła kontrkultura lat 60. Przyniosła ona upowszechnienie narkotyków na nieznaną dotąd skalę.”

Tu zbliżamy się do sedna. Wiścicki - zgodnie ze swoją tezą o smacznym i niegroźnym alkoholu - wierzy w to, że mamy do czynienia z jakąś ekspansją. Podczas kiedy nie mamy do czynienia z ekspansją, tylko z większą różnorodnością narkotyków. Uzależnionych w społeczeństwie jest zawsze około 10%. Wcześniej zażywali oni głównie najpowszechniejszy narkotyk, zwany alkoholem. W ciągu ostatnich 40 lat na rynku pojawiły się inne narkotyki, więc uzależnieni po nie sięgają. Terapeuci mówią, że w tej chwili trudno znaleźć takiego alkoholika przed czterdziestką, który poza alkoholem nie brałby innych rzeczy. Wszyscy są uzależnieni krzyżowo - co jest dodatkowym dowodem na to, że alkoholizm i narkomania są jedną i tą samą chorobą: uzależnieniem.

I to jest właśnie sedno sprawy: Wiścicki nie wie, co to jest uzależnienie. Nie wie, że co dziesiąty człowiek jest uzależniony. Nie wie, że uzależnienie jest skomplikowaną chorobą psychofizyczną, rozwijającą się według pewnych ściśle określonych faz. Nie wie, że niektórych objawów uzależnienia można szukać w przeszłości pacjenta, zanim jeszcze wypił pierwszy kieliszek czy wziął pierwszą dawkę. Wiścicki nie zna powszechnie uznanej w medycynie definicji Morse’a i Flavina: uzależnienie to choroba podstawowa, postępująca, nieuleczalna i śmiertelna, silnie uwarunkowana genetycznie. Wiścicki nie wie, że najprawdopodobniej jest to choroba wrodzona. Wiścicki nie wie, że człowiek uzależniony, nawet gdyby go od dzieciństwa odciąć od nielegalnych narkotyków, to będzie zabijać się alkoholem. A jeśli odciąć go od alkoholu, to będzie zabijać się czekoladą, seksem, sportem, grami komputerowymi, pracą, hazardem - czymkolwiek! Bo uzależnienie jest chroniczną chorobą psychofizyczną uniemożliwiającą choremu zaprzestanie odczuwania przyjemnośći, przerwanie satysfakcji. Chory próbuje powtarzać bez przerwy przyjemne doznanie, nawet gdy przestaje być ono przyjemne, nawet gdy grozi natychmiastową śmiercią.

Znawca „Rzeczpospolitej” tego wszystkiego nie wie i dlatego pieprzy jak potłuczony o „zwalczaniu”, „walce”, podczas kiedy trzeba mówić o leczeniu. A dokładnie - o zaleczaniu, bo uzależnienie jest chorobą nieuleczalną, wyleczyć się go nie da, można je tylko zaleczyć.

Ostatnie zdanie artykułu jest po prostu skandaliczne: „Tymczasem, choć zapewne nigdy w pełni nie wyeliminujemy szkodliwych używek – świat będzie lepszy, gdy wszystkie one znajdą się tam, gdzie miejsce wszelkiego zła: na nietolerowanym marginesie.” Panie Wiścicki! Na margines nie trafiają używki. Używkom jest wszystko jedno, gdzie trafią, do żyły narkomana czy do magazynu policyjnego (skąd i tak często wracają na rynek). Na margines trafiają ludzie. Potwornie cierpiący, chorzy, są bici na komisariatach i katowani w więzieniach. Świat od tego nie staje się lepszy, staje się o wiele gorszy. Jeżeli wsadzając do więzień narkomanów, chce pan chronić nieuzależnionych przed uzależnieniem, to tak, jakby chciał pan chronić zdrowych przed nowotworami, aresztując chorych na raka. Dla 10% ludzi narkotyki są groźne - i to są właśnie uzależnieni. Ich trzeba leczyć. Pozostałymi może się pan nie przejmować. Oni po prostu mają wrodzoną odpornosć na narkotyki i alkohol (a także hazard, pracoholizm, seksoholizm i inne formy uzależnienia).

Tekst Wiścickiego nazywa się „Pokrętna logika oswajania narkotyków”. Powinien raczej nazywać się „Pokrętna logika Tomasza Wiścickiego”. Co z tego, że alkohol jest smaczny? Mak też. Czy to sprawia, że nie ma właściwości narkotycznych?

Tomasz Piątek             

środa, 2 września 2009

QAF 02x03